Sex, pieniądze, polityka

Zmiana władzy w Polsce … powiem jak postać jednej z aktualnych reklam – „i fajnie” . Fajnie nie dlatego, że preferuje którąś z partii politycznych… uchowaj Panie.. Jestem apolitycznym smutasem i żadne „spienione emocje” mnie nie ruszają.

„Fajnie” bo stara władza – mówiąc delikatnie – goniła w piętkę. Mniej delikatnie całkowicie zidiociała. Zidiociała żenująco. Łatwo teraz się wyżywać, daruje sobie. Co do nowej władzy no cóż obawy są!

Pojawiają się zawsze wtedy gdy władza głośno ujmuje się za społeczeństwem. „Władza troszczy się o los ludu”. Dawno temu – robotników i chłopów, ludzi ubogich ze wsi i małych miast. Pamiętam władzę dbająca o młode małżeństwa. Głęboką bruzdą w mózg wryła mi się troska władzy o rzemieślników, nieco później o biznes, zwłaszcza małe i średnie firmy. Ilekroć władza troszczyła się o lud tym bardziej przedstawiciele władzy doskonale na tym wychodzili. Lud zdecydowanie gorzej. Pamiętam te PZPR-owski czerwone mendy i gnidy z gębami pełnymi sprawiedliwości społecznej i ich dzieci w wielkich mieszkaniach własnościowych, na które nie czekały jak wszyscy dziesiątki lat, rozbijające się w talonowych fiatach 125. Lud w tym czasie kupował swoją flaszkę, buty i cukier na kartki. Oj jak bardzo władza się wówczas starała się o dobro narodu. Potem światłe elity zatroszczyły się ponownie o naród przewodząc wszelkiej możliwej odnowie , a zwłaszcza moralnej. A ja nie mogłem jakoś zrozumieć jak to jest , że przedstawiciele elit, Ci najbardziej starający się o dobro narodu jakoś takie szczęście niezwykłe w życiu mają , że ich dzieci łapały się na rady nadzorcze spółek skarbu Państwa, brylowały w biznesie … jakoś przypadkowo zasilanym zleceniami i pieniędzmi z publicznej kasy. Przez wiele lat życia w starej Polsce, ale również w nowej – ku wielkiemu mojemu zawodowi – wyrobiłem sobie alergie na słowa troski o naród, o lud. Słowa zatroskania o los ludu, wrażliwość społeczną.

Dochodzimy do tytułowego sexu. Otóż w relacja damsku męskich funkcjonuje w nowej Polsce w przestrzeni publicznej „dosyć” oficjalnie instytucja … pardon – burdelu czy jak to inaczej, ładniej nazwać. Tu dochodzi do prostych transakcji. Przychodzi Pan, płaci Pani poczem chwile konwersują interesująco czas upływa w miłej atmosferze, państwo dziękują sobie za spotkanie – Auf Wiedersehen!. Daswiedania, See you later!

To uczciwa transakcja płatnik – usługo-dawczyni – dwie strony zadowolone z efektów transakcji.

I teraz szanowni Państwo spróbujcie pokombinować jaki „stosunek” ma miejsce między narodem a władzą: przychodzi Pan płaci po czym – sorry – jest „dupczony” na różne sposoby przez władze. Jedna strona transakcji ma pieniądze i …. satysfakcje naród zbolałe plecy i to co pod plecami i jeszcze musi za to płacić. Płatnik podatku – państwo – to nie jest uczciwa transakcja. Wysoka opłata jako ekwiwalent …. kłopoty. To jest chamstwo, złodziejstwo i nikczemność.

Wiec gdybym tylko mógł zarazić swoją alergią cały naród to odnoszę wrażenie, że pożal się Boże przewodzące narodowi elity trzy razy zastanowiły by się przed deklarowaniem troski o tych , „którzy najbardziej potrzebują”, ryzykując „obity pysk”. Ilekroć słyszycie Państwo przedstawiciela którejś partii kręcącego się gdzieś w okolicach pleców z pięknie brzmiącymi hasełkami UWAGA!!! BĘDZIE BOLAŁO.

Dżamble – stara polska, doskonała kapela jazzrockowa – śpiewały „Pieśń dokerów a Luandy” w której fragment mówi, że warto w życiu wierzyć „swoim plecom pod ciężarem zgiętym” . Do tego serdecznie Państwa namawiam. Ilekroć ktoś zaczyna słodko kadzić w post PZPR-owskiej Polsce uważajcie.
Co do nowej władzy …. życzę jak najlepiej. Tylko uwaga jeżeli słowa nie zamienią się w fakty BIADA, BIADA WAM !!!!! – idźcie do diabła.